Później bezbronną ofiarę brutalnie zgwałcił. Kiedy dziewczyna trafiła do szpitala, lekarze byli wstrząśnięci. Stwierdzili, że pacjentka ma złamany nos oraz szczękę. Nie było też najmniejszych wątpliwości, że została bardzo brutalnie zgwałcona.
Tymczasem oprawca był pewien swej bezkarności, bowiem ofiara go nie znała, a na dodatek następnego dnia wyjeżdżał do pracy za granicą. Mylił się. Zielonogórscy policjanci na podstawie zeznań pobitej i zgwałconej dziewczyny ustalili portret pamięciowy sprawcy, a później dzięki działaniom operacyjnym doszli do tego kim jest i gdzie mieszka sprawca.
- Kwestią czasu było już tylko, kiedy wpadnie w ręce wymiaru sprawiedliwości - mówi rzeczniczka zielonogórskiej policji Małgorzata Barska.
Zobacz: Drogi zegarek pogrąży ministra Nowaka?! Jest wniosek o uchylenie immunitetu
Kiedy po kilkumiesięcznym pobycie na Zachodzie w listopadzie gwałciciel przyjechał do Zielonej Góry na krótkie odwiedziny wpadł prosto w ręce zielonogórskich kryminalnych. Przeczuwając co go czeka, podczas zatrzymania wyrywał się i szarpał. Nadaremnie. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie śledczym. Za gwałt grozi mu do 12 lat więzienia. A że zgwałcił ze szczególnym okrucieństwem za kratami spędzi nie mniej niż pięć lat.