Jak nieoficjalnie dowiedziała się telewizja TVN24 chodzi o to, że prokuratura nie przedstawiała dokumentów świadczących, że Anders Hoegstroem przebywa na terenie Szwecji. To spowodowało, że sad musiał zwrócić wniosek do prokuratury.
Przeczytaj koniecznie: Nowe ślady, nowe fakty w sprawie "arbeit macht frei"
Co mogą zrobić teraz zrobić śledczy z Krakowa? Pozostaje im wystąpić o pomoc do Szwedów. Jeśli ci ustalą gdzie właściwie przebywa Anders Hoegstroem, wtedy uzupełniony wniosek będzie można przedstawić w sądzie.
Problem w tym, że nikt nie potrafi powiedzieć jak długo potrwa „papierkowa robota”. Eksperci twierdzą, że w najlepszym przypadku europejski nakaz aresztowania zacznie obowiązywać dopiero za 2-3 tygodnie.
Zleceniodawca czy tylko pośrednik?
Anders Hoegstroem jest podejrzewany o zlecenie kradzieży napisu „Arbeit mach frei”. Prokuratura ustaliła do tej pory, że Szwed prawdopodobnie był pośrednikiem. Wiadomo, że to on kontaktował się z Polakami, którzy odkręcili, a następnie pocięli na trzy części zabytkową tablicę. Wciąż nie wiadomo jednak kto był zleceniodawcą całej operacji.