Siedząca z tyłu w aucie kobieta myślała, że to jej mąż otworzył na chwilę drzwi. Nic nie podejrzewając, po jakimś czasie zadzwoniła do niego, a rabuś... odebrał. Powiedział, że jest zawiedziony, bo nie udało mu się jednak sprzedać telefonu niedoszłemu klientowi, więc odda go właścicielom za drobną opłatą.
Na wyznaczonym miejscu spotkania na naiwnego złodzieja czekali wściekli pokrzywdzeni z policjantami. Zarzuty kradzieży usłyszał, gdy zdążyły z niego wyparować 2 promile.