Do Wrocławia lekarz został przewieziony tydzień temu ze szpitala w Kępnie. Podczas transportu padła bateria zasilająca tak zwane sztuczne płuco. W efekcie zamiast dwie godziny transport nieprzytomnego kardiochorurga trwał 9 godzin (czytaj "9 godzin wieźli chorego do szpitala").
Mężczyzna zmarł dziś około południa. Cierpiał na niewydolność oddechową. Pomimo podłączenia do specjalnej aparatury nie udało się uratować. Zgon nie ma związku z długim transportem.