Jak podaje TVN24 w poniedziałek do jednej z niepublicznych przychodni w Trzemesznie miał zgłosić się pacjent, który źle się poczuł. Mężczyzna nie był ubezpieczony. Lekarze z przychodni mieli nie udzielić pomocy potrzebującemu. Pacjent zemdlał przed budynkiem przychodni. Został przewieziony karetką do szpitala, ale na pomoc było już za późno. Mężczyzna zmarł.
- W recepcji powiedzieli, że wuja nie przyjmą, bo nie ma ubezpieczenia - opowiadał w rozmowie z TVN24 siostrzeniec pacjenta.
Ja dowiedziało się TVN24 prokuratura wszczęła już śledztwo w sprawie nieudzielenia pomocy przez osoby, które były do tego zobowiązane oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
PRZECZYTAJ: Biegnij Warszawo. Nie wytrzymało serce biegacza
Policja przesłuchała rodzinę zmarłego mężczyzny, szpitalny personeli i medyków z karetki pogotowia. Pracownicy szpitala nie chcieli pod żadnym warunkiem nie chcieli rozmawiać z mediami.
W sprawę zaangażuje się także Izba Lekarska badająca zachowania lekarzy wobec pacjentów.