Kiedy mężczyzna leżał w kałuży krwi, zwyrodnialec demolował mieszkanie. Potem poszedł do bratanka pobitego i bez żadnych emocji oświadczył chłopakowi, że zabił jego wuja.
Gdy bratanek dobiegł do mieszkania krewnego, jego wuj leżał bez życia. Mateusz P. przyznał się do winy. Tłumaczył policjantom, że był zły, bo podejrzewał zmarłego o zabranie mu dowodu osobistego. Mordercy grozi dożywocie.