Krzyk, ból, płacz. Te maluchy przeżyły chwile grozy! W grupę dzieci czekających wczoraj rano w Mucharzewie (woj. świętokrzyskie) na autobus do szkoły wjechał rozpędzony samochód. Pięcioro poturbowanych malców trafiło do szpitala. Najciężej poszkodowany jest 10-letni chłopiec, który ma złamaną nogę.
Autobus, który miał zawieźć uczniów do szkoły podstawowej w Osali, właśnie zawracał, kiedy z naprzeciwka nadjeżdżała czerwona alfa romeo prowadzona przez 19-letniego Marcina S. Chłopak chciał ominąć autobus. Jednak stracił panowanie nad autem i uderzył w grupkę dzieci.
Dostałam drzwiami samochodu w kolano
- Stałyśmy w kolejce do autobusu, który zawracał w zatoczce, i nagle zobaczyliśmy czerwone auto. Ono w nas wjechało! Dostałam drzwiami w kolano. Kierowca zranił jeszcze moich dwóch kolegów. Krzyczałam i płakałam - opowiada roztrzęsiona Anitka C. (9 l.).
- A ja mam potłuczoną nogę i boli mnie brzuch - mówi Alicja K. (10 l.). I dodaje cicho: - To było straszne, bardzo się bałam.
Życiu maluchów już nic nie zagraża
Do zdarzenia doszło tuż po godz. 7. Czworo poturbowanych dzieci trafiło do szpitala w Staszowie. Jednego chłopczyka, który skarżył się na ból brzucha, zawiózł do szpitala jego tata.
Najmłodszą ofiarą pirata drogowego jest 6-letni Mateuszek A. Ranny został również jego brat Hubert A. (10 l.), który ma złamaną nogę.
Na szczęście życiu maluchów nic w tej chwili już nie zagraża.
- Marcin S., kierowca alfy romeo, był trzeźwy. Prawo jazdy ma od 4 miesięcy. Po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Ustalamy okoliczności wypadku - mówi asp. Jan Augustowski (44 l.) ze staszowskiej policji.