O swobodzie, którą jeszcze niedawno cieszyli się Komorowski i jego najbliżsi na działce, nie ma mowy!
Domek letniskowy w Budzie Ruskiej, niewielkiej wsi na Suwalszczyźnie. To tutaj prezydent elekt ze swoją rodziną postanowił odpocząć od polityki. Żeby mógł wypoczywać w spokoju, do pracy na pełnych obrotach ruszyli oficerowie BOR.
W pierwszej kolejności rozstawili zamaskowany namiot, z którego obserwują pobliski teren. Na działce pojawiły się też czujniki ruchu i kamery. Wszystko po to, by nikt nie mógł wejść na teren posiadłości. Każda próba zbliżenia się do jej granicy, spotyka się z natychmiastową reakcją ochroniarzy. Ale to nie wszystko... Kilku rosłych funkcjonariuszy obserwuje teren za pomocą lornetki. A kiedy w pobliżu pojawi się niespodziewany gość, jest legitymowany, a jego auto sprawdzane jest specjalistycznym sprzętem pirotechnicznym.
W sumie spokoju prezydenta Komorowskiego pilnuje 10 oficerów BOR (sześciu na terenie działki oraz czterech, kiedy polityk zamierza przemieszczać się samochodem). Komorowski, który jeszcze kilkanaście dni temu wypoczywał z żoną Anną (58 l.) w wiejskiej posiadłości bez ochrony, teraz ich obecność musiał szybko zaakceptować. - Naszym obowiązkiem jest pilnowanie głowy państwa 24 godziny na dobę. Bez względu na warunki i miejsce - mówi nasz informator z Biura Ochrony Rządu.