Temat zmniejszenia liczby posłów i senatorów niejednokrotnie poruszany był przez polityków Platformy. Jednak przez ostatnie kilka lat nie robiono nic, by wprowadzić w życie takie rozwiązanie. Dopiero na początku tego roku premier Tusk powrócił do tego pomysłu, prezentując w Sejmie projekt zmian konstytucji przygotowany przez PO.
Przeczytaj koniecznie: Sikorski: Rząd nie oszczędzał na bezpieczeństwie prezydenta Kaczyńskiego
Teraz - być może już na najbliższym posiedzeniu - projekt trafi pod obrady rządu. Co zakłada?
Liczba posłów miałaby się zmniejszyć z 460 do 300 osób. A liczba senatorów byłaby uzależniona od liczby mieszkańców poszczególnych województw. Czyli - według skomplikowanych wyliczeń PO - byłoby ich 49. Poza nimi prawo do zasiadania w Senacie automatycznie uzyskiwaliby wszyscy byli prezydenci Polski, choć nie mieliby obowiązku korzystania z tego uprawnienia.
Platforma chciałaby też, aby Sejm mógł łatwiej odrzucać prezydenckie weto, a także chce ograniczyć immunitet parlamentarny. Jednak aby zmiany mogły zacząć obowiązywać, poza zgodą ministrów potrzebne jest poparcie dwóch trzecich Sejmu. A oto nie będzie łatwo, bowiem członkowie Prawa i Sprawiedliwości zarzucają premierowi grę pod publikę.
- W naszej ocenie na dzień dzisiejszy mówienie o zmianach w konstytucji jest tematem zastępczym. Są przecież pilniejsze sprawy, którymi rząd powinien się zająć. Chociażby takie, jak stan finansów państwa. Chciałbym przypomnieć, że PiS również przygotował własny projekt ustawy ograniczającej liczbę parlamentarzystów. Jednak koniec kadencji jest złym czasem na wprowadzanie takich zmian- tłumaczy w rozmowie z "SE" wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Ustawodawczej Andrzej Dera (49 l.) z PiS. Obecnie na utrzymanie rzeszy posłów, senatorów i wspomagających ich urzędników co roku wydawane jest ponad pół miliarda złotych.
Patrz też: Kluzik- Rostkowska: Nie chcę być w partii podporządkowanej przywódcy. Nie rozumiem Kaczyńskiego