Urzędnicy NFZ zauważyli, że z roku na rok drastycznie spadła liczba skierowań na badania wydanych przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Porównali lata 2011 i 2012 i wyszło na to, że w ostatnim roku pacjenci otrzymali o ponad 4 miliony skierowań mniej na podstawowe badania niż rok wcześniej. Rzadziej byliśmy kierowani na morfologię i biochemię krwi, na ekg., na rtg., na usg. Stał się cud? Nagle staliśmy się narodem ludzi zdrowych? Ministerstwo Zdrowia nie potwierdza tego cudu. Rzecznik resortu Krzysztof Bąk tłumaczy nam, że mniejsza o 7 proc. liczba skierowań na badania może wynikać z tego, że w ubiegłym roku nie było grypy. - To kłamliwe, niewiarygodne tłumaczenie - mówi z kolei senator Bolesław Piecha (59 l.), były wiceminister zdrowia. Dlaczego kłamliwe? - Po prostu lekarze POZ, którzy muszą płacić za badania, nie wydają na nie skierowania, żeby oszczędzić. W ten sposób narażają na szwank zdrowie pacjentów, po prostu źle leczą - oskarża senator. Jego zdaniem w kontraktach powinno być określone, że np. 7-10 proc. ze stawki, którą dostaje lekarz na leczenie pacjenta, powinno być odłożone na badania diagnostyczne.
ZOBACZ: Komorowski nie pójdzie na referendum
Agnieszka Pachciarz (40 l.), prezes NFZ, zapowiada coś podobnego, ale na razie są to pomysły. Tymczasem jest, jak jest i coraz częściej zdarza się, że lekarz każe pacjentowi wykonać badanie, ale nie wypisuje mu skierowania. Chory, chcąc być dalej leczony, idzie zrobić badania i płaci za nie. Ile pacjenci musieliby zapłacić, gdyby robili prywatnie owe 4 mln badań? Wyszło nam, że ponad 90 mln zł!!!