30-latek taką samą wersję przedstawił również policjantom na komisariacie. Gdy mundurowi wszczęli śledztwo i zaczęli zbieranie materiału, pojawiło się wiele nieścisłości. W końcu doszli do wniosku, że mają do czynienia ze zwykłą "zgłoszeniówką" i żadnego rabunku nie było. I rzeczywiście, podczas kolejnego przesłuchania Michał Z. przyznał, że całą historię zmyślił, bo chciał uniknąć konsekwencji za nieobecność w pracy. Nie uniknie konsekwencji za zawiadamianie o niepopełnionym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań.
Czytaj: Śmierć na rybach. Tajemnicze zatonięcie wędkarzy z Wielkopolski
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail