W rozmowie z tvn24.pl rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty powiedział, że przypadek w grudniu 2005 roku miał miejsce:
- Mężczyzna przyjechał do Marka H. z bólem brzucha – mówił Kosmaty. Znachor miał wtedy przepisać choremu ziółka i odesłać go do domu.
Zobacz: Znachor z Nowego Sącza zalecił zabójczą terapię. Sąd aresztował szarlatana
Podczas drogi powrotnej, mężczyzna zmarł na stacji benzynowej. Późniejsza sekcja zwłok wykazała pęknięcie tętniaka tętnicy brzusznej po stronie wewnętrznej.
- Prokuratura postawiła wtedy Markowi H. dwa zarzuty: narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieudzielenia pomocy – mówił Kosmaty dla tvn24.pl. Postępowanie zostało wtedy umorzone mimo dwukrotnego składania zażalenia przez jego córkę.
Czy w przypadku Madzi będzie inaczej?
Przypomnijmy, dziecko zmarło z wygłodzenia. Jego rodzice, Joanna (34 l.) i Michał (34 l.) P., zeznali, że to właśnie znachor leczył córeczkę, a oni mu zawierzyli. Kazał karmić niemowlę surową wodą i kozim mlekiem. Co więcej, rodzice odwiedzili szarlatana kilka godzin przed śmiercią dziecka, zabronił im wtedy zawozić je do szpitala.