Grzegorz Wites (37 l.) i Marcin Gawędziński (33 l.) współpracowali z Magdą, gdy ta w Studiu Stylu Grzegorza była kosmetyczką. - Nigdy nie widzieliśmy, żeby zachowywała się dziwnie. Klientki ją wręcz uwielbiały. Miała zawsze dobre podejście, uśmiech na twarzy - opowiada Grzegorz Wites.
- Opowieści o załamaniu czy chorobie psychicznej to jakieś bzdury. Ta kobieta była bardzo silna. Nie było dla niej rzeczy niemożliwej, nie do przeskoczenia. Często ona nas podnosiła na duchu - dodaje stylista.
Z szoku po jej śmierci nie mogą wyjść do teraz. - Oglądaliśmy te nagrania z Egiptu. Nie wiemy, co oni jej zrobili, ale to nie była ona. Widziałem na tych taśmach całkiem inną dziewczynę - kręci głową Marcin Gawędziński.
ZOBACZ: Rodzina Magdaleny Żuk chciała ją ratować: Nie chcieli nam załatwić paszportów
Magda była też zapaloną tancerką pole dance. To bardzo trudna dziedzina, pozwalała dziewczynie utrzymać ciało w świetnej formie. Na pierwsze treningi tańca na rurze trafiła do zgorzeleckiej Strefy Ruchu.
- Była niesamowicie zdolna. Już po kilku miesiącach z klientki stała się instruktorką tego trudnego sportu - opowiada Marta Jaworska (30 l.), właścicielka klubu Strefa Ruchu.
- Nigdy z nią nie było żadnych zatargów. Wszelkie problemy umiała rozwiązywać w rozmowie. Mówiła zawsze, co myśli. To była dziewczyna z charakterem. Stąpała twardo po ziemi. Nie zauważyłam u niej żadnych takich zachowań, jakie widać chociażby na nagraniach z Egiptu.Co mogło stać się w Egipcie z Magdą? - Nie wiem. Wiem jedynie, że ktoś doprowadził ją na skraj rozpaczy. Miała jednak nadzieję. Wiedziała, że leciał po nią tam znajomy, który miał ją zabrać do Polski. W tej sytuacji na pewno czekałaby na niego, a nie rzucała się z okna. To niemożliwe - twierdzi znajoma Magdaleny.
ZOBACZ: Śmierć Magdaleny Żuk: Lekarz mówi o narkotykach. NOWE FAKTY