Znani Polacy podpisali się pod listem, w którym przekonują, że udział w referendum nie ma sensu. Za rok będą wybory i to będzie dobry moment, by dać wyraz swojemu niezadowoleniu z rządów Gronkiewicz-Waltz.
- Jedni z nas cenią ją za olbrzymi skok inwestycji, budowę Centrum Nauki Kopernik czy rekordowe wykorzystanie środków unijnych, inni mają krytyczny stosunek do choćby podwyżki cen biletów, słabej komunikacji z mieszkańcami. Jeszcze inni liczą na zmianę na stanowisku prezydenta po najbliższych wyborach - przekonują w liście.
Zobacz: Wideo PiS na referendum w Warszawie. Stosują brudne chwyty?
Do pozostania w domach 13 października od dawna namawiają liderzy PO. Jeśli frekwencja przekroczy ustawowe minimum, czyli w przypadku Warszawy 389,4 tys. wyborców, PO może stracić prezydent stolicy.
W zeszłym tygodniu PO wypuściła serię gadżetów – koszulek, znaczków, toreb z hasłami: "Popieram Hankę. Nie idę na referendum" oraz "Wybieram za rok. Nie idę na referendum".
Do pozostania w domach namawiają m. in.:
Lech Wałęsa, Andrzej Wajda, Edmund Baranowski, Zbigniew Ścibor-Rylski, Władysław Bartoszewski, Marek Kondrat, Wojciech Malajkat, Daniel Olbrychski, Krzysztof Penderecki, Andrzej Seweryn, Grzegorz Skrzecz, Dorota Stalińska, Gouda Tencer.
W sondażu dla "TVN24" na pytanie, kogo warszawiacy wybraliby w tej sytuacji na prezydenta, 26 proc. wskazało na Hannę Gronkiewicz-Waltz, Kalisz znalazł się tuż za nią z 22 proc., kandydat PiS Piotr Gliński może liczyć na 12 proc., a Guział zaledwie na 4 proc.
Przeczytaj: Cud przed referendum w Warszawie. Pieniędzy na obwodnice nie ma? Premier obiecuje: Będą!