13-letnia dziś Sara została adoptowana przez Piotra Kuryło 1,5 roku temu. Najwyraźniej jednak maratończyk znudził się "zabawką" i postanowił się jej pozbyć. Podjechał więc pod schronisko, przywiązał ciężarną suczkę do bramy i uciekł. Zdezorientowany pies kręcił się w kółko w czasie najgorętszego dnia tego roku. Litościwy Kuryło po 40 minutach wrócił na miejsce, aby psu zostawić miskę z wodą i ponownie odjechał. Całość zarejestrowały kamery monitoringu, a sytuację nagłośniła jedna z pracowniczek schroniska dla psów - Sonieczkowo (k. Augustowa). - Wracam ok. godziny 19.00 do schroniska, by odwieźć psa, który był na badaniach i co ukazuje się moim oczom......???? Masakra jakaś! Do bramy schroniska stoi przywiązana suczka! Mało tego, na pierwszy rzut oka widać, że jest szczenna! Po prostu ręce z bezsilności i bezradności opadają jak można być takim potworem, by w biały dzień wyrzucić psa ! SWOJEGO PSA! Kochani, Prosimy pomóżcie nam w sterylizacji i znalezieniu nowego domu dla tej biednej suni... - napisała na Facebooku.
Piotr Kuryło już postanowił wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji. - Do tej pory wiedziałem, że nie wolno psa wygonić z domu i nie wolno przywiązać do drzewa w lesie. Schronisko zawsze dobrze mi się kojarzyło. Przyznaję się do tego, co zrobiłem i proszę o najwyższy wymiar kary, chętnie popracuję społecznie w miejscu, gdzie ludzie bez problemu będą mogli mi napluć w twarz! - napisał na portalu społecznościowym. Wiadomo, że zwierze, które czekało na "Pana" na pełnym słońcu, ma się już dobrze. Poinformowała o tym pracownica schroniska.
Sytuację ostro skomentowała już dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska. - Pies ci, chamie, mordę lizał! - napisała na Facebooku. Nie oszczędzała go również Doda. - Gratuluję... - napisała z ironią.
Zobacz: Posłowie zapewnili sobie 500 zł podwyżki!