(38 l.), były hokeista na trawie, do swojego sąsiada Przemysława D. (44 l.) z Cielimowa (woj. wielkopolskie). Na plan wymuszenia pieniędzy wpadł, bo nie miał za co zapłacić podatku gruntowego.
Gdy Przemysław i Anna (33 l.) D. otworzyli list z pogróżkami, zdębieli. - Piotr M. żądał w nim 150 tys. zł - mówi Radosław Krawczyk z prokuratury w Gnieźnie. List wyglądał, jakby wykleiły go dzieci, ale Przemys-
ław D. zamontował kamery, wynajął firmę ochroniarską i miał nadzieję, że sprawa ucichnie. Gdy jednak zaczął dostawać SMS-y z pogróżkami, poszedł na policję.
Pojawiły się kolejne listy, a w ostatnim szantażysta zażądał wywieszenia przed domem papieskiej flagi na znak, że pieniądze zostały ukryte w pobliskim lesie. Tam zaczaili się policjanci. - Piotr M. został złapany na gorącym uczynku - mówi prokurator. Sportowiec przyznał się do wszystkiego i nad swoją głupotą nawet płakał! - Zrobiłem to, bo mam długi - mówił śledczym. Tłumaczył, że szantażował, bo nie miał pieniędzy na zapłacenie podatku gruntowego. Obiecał też rodzinie, że utrzyma ich piękny dom na wsi, tymczasem brakowało mu na wszystko. Usłyszał zarzut usiłowania wymuszenia rozbójniczego, za co grozi 10 lat więzienia.