Wiktoria miałaby buzię aniołka, gdyby nie jej tatuś. Ten, gdy tylko dziewczynka zapłakała, bił ją po całym ciele. Dlatego Wiktoria miała w siniakach twarz, szyjkę, główkę, nóżki i brzuszek.
Po raz pierwszy dziecko trafiło do szpitala we wrześniu ubiegłego roku. Lekarze widząc posiniaczone dziecko zaalarmowali policję. - Ale matka dziecka zapewniała wówczas, że obrażenia powstały w sposób naturalny - mówi prokurator Wojciech Jabłoński, szef żnińskiej prokuratury.
Patrz też: Kalwia: Zakatował teściową i zakopał ją w lesie
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/zakatowa-tesciowa-i-zakopa-ja-w-lesie-aa-YQYi-BDH1-4yKJ.html
I dlatego tatuś nadal bił swoją córkę. Dwa tygodnie temu, gdy lekarz zobaczył dziewczynkę, ta znów była cała w siniakach. Medyk skierował więc matkę do specjalisty, ale ta nie wykonała zalecenia. A sytuacja była już tragiczna. Dwa dni temu pobita dziewczynka trafiła do szpitala w Bydgoszczy. Lekarze nie zdołali uratować jej życia.
- Zmarła na skutek długotrwałych urazów - mówi prokurator Jabłoński. - Sebastianowi Sz. został postawiony zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
- Ja nic nie wiedziałam o tym, że Sebastian bije Wiktorię - zapewnia Joanna M., matka zakatowanego dziecka. - Wiedziałam, że coś złego się dzieje, ale nie wiedziałam co - zapewnia kobieta, która jest w ósmym miesiącu ciąży.
Sebastian Sz. po raz pierwszy poszedł do więzienia siedem lat temu. Trafił tam za bicie swojego syna. Ten miał szczęście: przeżył. Z zasądzonych 6 lat za kratami Sebastian Sz. spędził trzy lata. Teraz, ponieważ mężczyzna zabił dziecko w warunkach recydywy, grozi mu do 15 lat więzienia.