Pamiętaj, że z każdego grzechu, którego się dopuściłeś, podobnie jak z wszystkich dobrych uczynków, zostaniesz po śmierci rozliczony. Od tego, jak żyjesz, teraz zależeć będzie, czy trafisz do nieba, czyśćca czy może... smażyć się będziesz na dnie piekła. Zamiast więc liczyć na to, że Pan nie dopatrzy się twoich najcięższych grzechów, albo że od wyroku Sądu Ostatecznego zdążysz się odwołać - postaraj się żyć tak, byś wezwany przed oblicze Boga nie miał się czego wstydzić.
Jeśli w momencie śmierci nie będziesz miał niczego na sumieniu, pójdziesz do nieba. Kiedy za życia nie zdążysz odpokutować win - trafisz do czyśćca. Piekło zaś czeka nielicznych z nas. Na pewno trafisz tam wtedy, gdy z własnej woli odrzucisz bożą miłość. - Sami gotujemy sobie los, który czeka nas po odejściu z tego świata. Każdy idzie do wieczności swoją drogą - mówi ksiądz biskup Antoni Długosz (67 l.). Do nieba trafiają dusze świętych i innych ochrzczonych zmarłych, którzy w chwili śmierci nie mieli nic do odpokutowania. Dołączają oni do wspólnoty aniołów i mogą ogladać twarz Boga.
Czyściec to miejsce przebywania dusz, które za życia nie zdążyły odpokutować wszystkich grzechów. Jeśli były one lekkie - z czasem trafią do nieba, jeżeli ciężkie - grzechy zostaną im odpuszczone dopiero na Sądzie Ostatecznym.
Do piekła trafią zaś ci, którzy popełnili grzechy śmiertelne (bluźnierstwo, krzywoprzysięstwo, morderstwo) oraz odrzucili miłość Boga.
- Niebo to radość płynąca ze zjednoczenia z Bogiem. Czyściec - męka związana z tęsknotą za Nim. Piekło zaś to stan wiecznego potępienia, przeznaczone jest dla tych, którzy wzgardzili boską miłością - mówi ks. bp i dodaje, że Bóg daje nam szansę, bo póki żyjemy, możemy uniknąć piekła.