"Zgodził się rozmawiać wyłącznie anonimowo, więc nie podamy jego nazwiska ani stanowiska. Istotne, że opowiedział, jak wygląda szkolenie, zaopatrywanie w dokumenty, sprzęt i inne środki tzw. przykrywkowców , czyli agentów Biura prowadzących tajne operacje, które wymagały przybrania przez nich fałszywej tożsamości" - pisze portal gazeta.pl
Najciekawsze informacje zdradzone przez tajemniczego informatora dotyczyły tzw. działalności legalizacyjnej CBA w latach 2006-2009. - Dokumenty legalizacyjne dzielą się na w pełni zabezpieczone lub nie w pełni zabezpieczone. Zabezpieczone w pełni to były te, które w razie kontroli istniały w rejestrach, np. w bazie PESEL, pokazywały, że taka osoba rzeczywiście istnieje - tłumaczy były agent. Dodał, że dowód osobisty, czyli podstawa, był wytwarzany przez ABW.
Jak opowiadał, dopiero kilka miesięcy po powołaniu CBA dorobiło się własnej "komórki legalizacyjnej". Mieści się a willi w Warszawie. To tam stoi sprzęt do podrabiania dokumentów. Informator pytany, skąd brano formularze służące za wzór, ujawnia: - Robiło się je na podstawie oryginałów na specjalistycznym sprzęcie, podobnie jak pieczęcie, znaki wodne i hologramy. To wszystko musiało być idealne, by uwiarygodniać i chronić tego funkcjonariusza. Pozyskiwaliśmy różne źródłowe dokumenty oryginalne poprzez osoby, które miały do nich dostęp, np. niewypełnione druki. Byliśmy w stanie zrobić praktycznie każdy dokument, pieczęcie, podpisy.
Były agent przyznaje, że CBA korzystało też z podrobionych legitymacji dziennikarskich: - Czasami były przydatne, gdy trzeba było zbadać, wysondować środowisko, w którym figurant się przewija. Wiadomo, że dziennikarz jest wpuszczany na imprezy i może łatwo zdobyć informacje. Była to tzw. legalizacja płytka. Liczyliśmy się z tym, że może nastąpić dekonspiracja. Te dokumenty były wytwarzane dla funkcjonariuszy operacyjnych, którzy mieli za zadanie zebrać informacje - relacjonuje. Wzór legitymacji zdobywano na rózne sposoby. Czasami zdobywała ją osoba z kręgu znajomych danego funkcjonariusza, niekiedy zdarzało się, że dziennikarz gdzieś zostawił dokument. Praktykowano też kopiowanie legitymacji dziennikarzy, kiedy Ci zostawiali je przed wejściem na konferencje do CBA.
Na potwierdzenie swoich informacji mężczyzna, który zgłosił się do gazety pokazałdwie sfałszowane legitymacje - PAP i Radia ZET. "Sprawdziliśmy w obu redakcjach, że osoba, która na legitymacjach występuje jako dziennikarz, nigdy tam nie pracowała. Potwierdzono nam, że dokumenty odpowiadają używanym wówczas wzorom" - czytamy na portalu.
To, że fałszywki, które pokazał były agent są prawdziwe potwierdziło nieoficjalnie CBA. Redakcja zapytała też obecne kierownictwo biura, czy podszywanie się agentów pod dziennikarzy jest legalne.
- To bardzo delikatna kwestia, bo wszelkie sprawy związane z tzw. "legalizacją" objęte są ścisłą tajemnicą. Mogę jedynie powiedzieć, że nie ma wprawdzie formalnego zakazu wykorzystywania tego rodzaju dokumentów, ale istnieją też wewnętrzne, bardzo rygorystyczne zasady, które to regulują. Ponad wszelką wątpliwość agent nie może w takim wypadku przekroczyć pewnych granic - nie może np. wchodzić w sferę tajemnicy dziennikarskiej. Nie może też wykonywać czynności przypisanych temu zawodowi - tłumaczy w odpowiedzi rzecznik szefa Biura, Jacek Dobrzyński.
GAZETA WYBORCZA przyznaje, że powody, dla których były agent postanowił, podzielić się z redkacją swoimi informacjami, "nie są dla nas do końca jasne". - On sam przekonuje, że występuje w imieniu grupy byłych funkcjonariuszy, oburzonych, że "Tomek" ( Tomasz Kamiński, były agent CBA, obecnie poseł PiS - przyp. red.) po odejściu ze służby stał się czynnym politykiem, że lekkomyślnie zdradza tak wiele szczegółów swojej pracy i pomija wsparcie współpracowników, bez których nic by nie zdziałał - wyjaśnia dziennik.
Zobacz, jak CBA podrabiało LEGITYMACJE DZIENNIKARSKIE. Były AGENT ZDRADZA KULISY pracy służby
2012-11-30
11:09
Kilka tygodni temu do redakcji GAZETY WYBORCZEJ zgłosił się tajemniczy mężczyzna. Oznajmił, że pracował w CBA w latach 2007-10 i pokazał na to dowody. Przyszedł, żeby ujawnić gazecie tajemnice pracy operacyjnej agentów prowadzących tajne operacje. Co opowiedział i po co to zrobił?