Fundacja Kidprotect rozpoczęła działalność w 2002 roku. Jako pierwsza organizacja w Polsce zajęła się problemem bezpieczeństwa dzieci w Internecie, pomocą ofiarom pedofilii. Nic więc dziwnego, że wiele instytucji i prywatnych osób, chcąc pomóc Jakubowi Śpiewakowi, wpłacało na konto fundacji grube pieniądze.
Na przykład z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich w 2011 roku otrzymał 130 tys. zł, a od firmy T-Mobile w tamtym roku aż 300 tys. zł. Co robił z przekazywanymi pieniędzmi? Około 30 tysięcy złotych wydał na markowe ciuchy. Za kolejne 6 tysięcy złotych kupił dla siebie m.in. zegarki i perfumy. Tyle samo zapłacił za wyjazd z narzeczoną na wakacje do Turcji, a ponad 170 tysięcy zł wypłacił z bankomatów.
- To niedopuszczalne, by ze środków fundacji, które są przeznaczone na dobre cele i inicjatywy, korzystać w prywatnych celach. Doszło do sytuacji nad wyraz nagannej i dopóki ja będę ministrem, na takie rzeczy nie będzie przyzwolenia - komentował minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz (32 l.).
Sprawę od października bada prokuratura. Śpiewakowi grozi do 5 lat więzienia. A co na to prezes złodziej? Kajał się publicznie, zamiast oddać skradzione pieniądze! Zwykły oszust!
Oni płacili na Kidprotect
* T-Mobile w zeszłym roku wpłaciła na konto fundacji 300 tys. zł
* z programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich w 2011 roku otrzymali 130 tys. zł
* dwa razy beneficjent akcji 1 proc. z podatków