Prokuratura Rejonowa w Gdyni wszczęła w tej bulwersującej sprawie śledztwo po tym, jak dostało zgłoszenie od wojska. Oficer prasowy 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim major Paweł Michalski potwierdził w rozmowie z radiem, że wpłynął meldunek o naruszeniu dyscypliny, co jednak "nie potwierdziło się" w rozmowie dowódcy jednostki z zainteresowanymi stronami. Mimo to zdecydowano się przekazać sprawę do prokuratury.
Według informacji stacji, pokrzywdzony został już przesłuchany przed sądem w obecności psychologa. Jak na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
To nie jedyna seks-afera w polskim wojsku. Niedawno informowaliśmy o gwałcie na poligonie, za który poszkodowana żołnierka otrzymała bardzo zaskakujące odszkodowanie (ZOBACZ ZASKAKUJĄCE UZASADNIENIE SĄDU NA TEN HANIEBNY CZYN)
W zdarzeniu tym zastanawiający jest fakt, że do owego gwałtu dojść miało 4 lata temu, jednak dopiero teraz pokrzywdzony zdecydował się zgłosić tę sprawę. Miał on zeznać, że bezpośrednio przed zajściem pił on, wraz z grupą żołnierzy, alkohol w jednym z hotelowych pokoi niedaleko Drawska Pomorskiego. Wówczas jeden z żołnierzy miał dokonać wobec niego innej czynności seksualnej butelką po alkoholu. Dodatkowo, po tych traumatycznych przeżyciach, miał on jeszcze otrzymywać od swojego oprawcy SMS-y "z obsceniczną treścią".
Mecenas Piotr Bartecki, który jest pełnomocnikiem zgwałconego, przyznał jego klient nadal nie doszedł do siebie. Jak tłumaczył: - Jego stan nie jest najlepszy. Koszmar zdarzenia znów powrócił. Mój klient musi znów przeżywać to na nowo. Dlatego nie chciałbym ujawniać szczegółów tego bulwersującego, zdaniem mojego klienta, wydarzenia.
Według nieoficjalnych ustaleń zarówno 55-latek, jak i młodszy od niego rzekomy sprawca, to doświadczeni żołnierze. Kilka razy byli na zagranicznych misjach pokojowych.