Ona i jej ukochane dzieci zginęły. Pożar ich zabił, nie mogli się uratować, nie byli w stanie. Cały dom niczym twierdza był zamknięty, tak by nikomu nie udało się uciec! Dariusz P. się o to postarał! To się nie mieści w głowie, żeby ojciec rodziny, przykładny mąż wpadł na tak szatański wprost pomysł, by spalić własną rodzinę!
Dziennikarze TVN rozmawiali z bratem tragicznie zmarłej Joanny. Mężczyzna mówił, że „Kim byłby człowiek, który dopuściłby się podłożenia ognia w domu, w którym śpi cała jego rodzina?” pyta nie dowierzając i dodaje „To są historie jak z powieści kryminalnych”. Tak, rodzinie bardzo trudno jest zaakceptować to, że to ich krewny dopuścił się straszliwej zbrodni!
Żona Dariusza P. walczyła z ogniem. Chciała się wydostać z płomieni
Brat Joanny P. powiedział też, że jego siostra chciała się wydostać, wezwać pomocy. Policjant przekazał mu, że kobieta chciała podciągnąć rolety, ale prawdopodobnie paski podnoszące rolety były uszkodzone, przypalone od wysokiej temperatury. „Dziś na 100 proc. wiemy że to nie był wypadek, to było podpalenie domu” mówi szwagier nikczemnego podpalacza, milknie i ociera łzy. Krzysztof Chromy podkreśla, ze najważniejsze jest poznanie prawdy, całej prawdy.