Żona goni mnie, żebym ćwiczył

2009-07-31 7:00

Takiej formy, jaką ma Krzysztof Krawczyk (63 l.), tylko pozazdrościć. Ale nic nie bierze się z niczego. Popularny piosenkarz bez ogródek mówi: - Żona goni mnie do ćwiczeń.

Setki kilometrów w aucie, wielogodzinne próby, koncerty, nagrywanie płyt, teledysków. Niejeden by temu nie sprostał, ale nie Krawczyk. On radzi sobie z tym bez cienia zadyszki. Jednak jak sam przyznaje, jest to zasługa jego ukochanej żony Ewy (50 l.), która dba, by nie wyszedł z formy.

- Faktycznie, siedział trochę we mnie leń. Czasu wolnego dużo nie mam, więc po powrocie z koncertów, gdybym tylko mógł, najchętniej spocząłbym na kanapie przed telewizorem albo poczytałbym książkę. Ale żona... goni mnie do ćwiczeń - śmieje się Krzysztof i dodaje: - I dobrze robi, moja Ewunia...

I tak, gdy jest słoneczny ciepły dzień, pływa godzinę w basenie, który wybudował w przydomowym ogrodzie. A jak jest nieco chłodniej, spaceruje z kijkami do nordic walking - 3 km dziennie. Pan Krzysztof gimnastykuje się też w domu.

- Mam np. 4-kilogramowe hantle, siadam sobie na ławeczce i macham nimi - mówi z dumą.

Żona artysty twierdzi, że Krzysztof jest bardzo sumienny.

- A ostatnio sam wygonił mnie do ćwiczeń. Mówi, że praca w domu, zaprawianie ogórków i tak dalej to nic nie daje. Więc pływam, jak mąż, godzinę. No i robię sobie też spacery. Zgubiłam już 5 kilogramów - mówi z dumą pani Ewa, a Krzysztof dodaje: - Ale nic na siłę. Ćwiczymy sobie tak, by dawało nam to radość, a nie żeby się zamęczać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki