Nie dość, że kobieta nie odwiedzała małżonka w szpitalu, to gdy pan Marian został wypisany do domu, nie otworzyła drzwi sanitariuszom, którzy go przywieźli. - Nie będę się nim opiekować! - wykrzyczała przez drzwi wyrodna żona.
Patrz też: Podlaskie: Zmielił żonę w maszynce do mięsa?
Marian Ch. miał wielkiego pecha. W listopadzie ubiegłego roku potknął się na schodach i upadł, bardzo poważnie raniąc się w głowę. Operacja uratowała mu życie, ale nie pozwoliła wrócić do pełnej sprawności fizycznej i umysłowej. Pan Marian nie mówi, ma zaniki pamięci, nie jest w stanie samodzielnie żyć.
By wykluczyć chorobę psychiczną, trafił na obserwację do Szpitala Psychiatrycznego w Koszalinie. Obawy lekarzy się nie potwierdziły, a pacjent 14 grudnia został ze szpitala wypisany i karetka zawiozła go prosto do domu, do żony.
Przeczytaj koniecznie: Ostróga: Rozwodnik Tadeusz T. znęcał się nad byłą żoną
Niestety, przed drzwiami mieszkania małżeństwa Ch. doszło do szokującego zdarzenia. Żona pana Mariana nawet nie otworzyła drzwi sanitariuszom, którzy przywieźli go do domu.
- Nie chcę mieć z nim nic wspólnego! Nie będę się nim opiekować - wykrzyczała bezlitosna żona. Tego dnia na dworze był 20-stopniowy mróz i ordynator szpitala Izabela Ciuńczyk (41 l.) zlitowała się nad porzuconym przez rodzinę mężczyzną i choć nie wymaga on psychiatrycznego leczenia, tylko zwykłej codziennej opieki bliskich, przyjęła go z powrotem do szpitala.
Ta patologiczna sytuacja trwa do dziś. Niewdzięczna żona ani myśli zabrać męża do domu. Sprawa oparła się o prokuraturę i ostatecznie zajmie się nią sąd.