Zabieram Ryśka na święta do domu, bo tęskni za Julcią

i

Autor: Archiwum prywatne Zabieram Ryśka na święta do domu, bo tęskni za Julcią

Żona Szurkowskiego: Zabieram Ryśka na święta do domu, bo tęskni za Julką [TYLKO W SE]

2018-12-22 3:39

Ryszard Szurkowski (72 l.), który po wypadku od czerwca jest sparaliżowany, w sobotę opuści klinikę rehabilitacji w Konstancinie i na 10 dni wróci do domu. – Rysio już nie może się doczekać, żeby odpocząć we własnym łóżku, zrelaksować się w spokoju, no i przede wszystkim strasznie tęskni za Julką – opowiada „Super Expressowi” żona wybitnego kolarza Iwona Arkuszewska-Szurkowska.

Super Express: – Kim jest ta tajemnicza Julka? Iwona Arkuszewska-Szurkowska:

– To nasza suczka rasy parson russell terrier. Mąż mówi, że chciałby ją przytulić, popatrzeć w te mądre i oddane oczy. Julka też bardzo tęskni za panem. Od pół roku, odkąd Ryszard jest w szpitalu, nie może sobie znaleźć miejsca, szuka go, obwąchuje rzeczy Ryszarda. Już sobie wyobrażam, jak będzie szaleć, kiedy zobaczy pana. Ryszardowi potrzeba wytchnienia od szpitalnej monotonii, resetu w otoczeniu rodziny i najbliższych przyjaciół. Odpocznie, nabierze oddechu i po Nowym Roku wróci do Konstancina.

– Jak się czuje pan Ryszard?

– Używając języka kolarskiego: ciężki trening jest już za nami. Teraz nastąpi faza odpoczynku, a po niej, od początku 2019 r., wejdziemy w fazę startową. Dlatego, żeby się przygotować do kolejnej dawki intensywnych ćwiczeń, mąż w domu cały czas będzie rehabilitowany. Doktor już mu zapowiedział, że dostanie najwyżej dwa dni luzu, a poza tym cały czas praca.

– Jak państwo spędzicie święta?

– W domu. Przyrządzę karpia i zupę śledziową, którą Rysio bardzo lubi. Zrobię makowca, bo choć mąż za słodyczami nie przepada, to ciasto akurat lubi. Jeżeli będzie dobra pogoda, to pospacerujemy po ogrodzie. Wózek męża jest wyposażony w specjalny śpiwór, dzięki któremu na pewno nie zmarznie. Najważniejsze, że Ryszard czuje się coraz lepiej i że będziemy razem.

Z pani głosu bije optymizm. Rehabilitacja przebiega prawidłowo?

– Cały czas idziemy do przodu! Tułów jest znacznie mocniejszy niż jeszcze przed kilkoma tygodniami. Dzięki temu Rysiowi jest wygodniej siedzieć. Ręce też są coraz sprawniejsze. Ostatnio jak mąż był pionizowany, zrobiliśmy ćwiczenie przypominające dziecięcą zabawę, w której dwie osoby klaszczą sobie w ręce. I byłam szczęśliwa, bo nastąpił ogromny postęp. Słabsza dotąd lewa ręka siłą dorównywała prawej.

– Są już pierwsze prognozy, kiedy Mistrz będzie mógł stanąć na nogi o własnych siłach?

– Jest nadzieja, że może nastąpi to już wiosną. Ryszard jest bardzo zdeterminowany, by nie zawieść tych wszystkich ludzi, którzy pośpieszyli z pomocą, gdy okazało się, że musi poddać się długotrwałemu leczeniu. Po Nowym Roku rozpocznie ćwiczenia na specjalnym motorowerze. To urządzenie napędzane elektrycznie, poruszające się po rolkach, którego komputer pozwala zmierzyć, jakiej siły używa pacjent podczas treningu. Im większy jest nacisk własny, tym lepiej.

– Czego pani życzyć z okazji zbliżających się świąt?

– Spokoju i wytrwałości. A wtedy na pewno wszystko się uda i Ryszard wyzdrowieje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają