Ogień na składowisku opon pojawił się około godziny 1.30 w nocy z wtorku na środę. Początkowo jego powierzchnię szacowano na ok. tysiąc metrów kwadratowych, ale szybko liczba ta zaczęła rosnąć. Po czwartej nad ranem sytuacja wciąż nie była opanowana, a pożar rozprzestrzenił się na znacznie większy obszar - około 10 tysięcy metrów kwadratowych.
Do walki z ogniem ściągnięto ok. 40zastępów strażackich (ponad 100 strażaków z miast takich jak Żory, Mikołów, Rybnik, Gliwice czy też Katowice). Strażacy chcąc ugasić pożar musieli utworzyć aż trzy stanowiska, z których prowadzili akcję gaśniczą.
Ostatecznie pożar udało się opanować po 7 godzinach walki. Jak informuje rmf24.pl nad okolicą pożaru unoszą się kłęby gęstego, czarnego dymu, które wiatr kieruje nad pobliski las i niezamieszkałe tereny. Strażacy muszą pracować w aparatach ochraniających drogi oddechowe, a stan powietrza jest stale monitorowany: na miejsce wezwano specjalny samochód z aparaturą do badania jakości powietrza. Procesd dogaszania może potrwać jeszcze kilkanaście godzin.
Nie znane jeszcze są przyczyny ogromnego pożaru, który wybuchł na składowisku opon przy ul. Kleszczewskiej (badaniem tego zajmuje się już miejscowa policja). Najważniejszą informacją jest ta, że w wyniku pożaru nikt nie ucierpiał.