W rozmowie z nami były prezydent przekonuje, że poważnie myśli o emigracji oraz zwróceniu wszystkich swoich nagród, z Nagrodą Nobla na czele.
- Nie mam już siły walczyć i bronić się. Wyjadę do kraju, gdzie mniej jest paranoików. Szukajcie sobie innych bohaterów - mówi rozgoryczony Wałęsa.
Były prezydent kilkakrotnie podkreśla, że tym razem nie żartuje. Nie przypomina człowieka, który twardo odpierał ataki. Przyznaje, że tym razem jest bezsilny. Z równowagi wyprowadziła go publikacja Pawła Zyzaka ("Lech Wałęsa. Idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy Solidarności do 1988 roku"). Ten młody historyk zasłynął wcześniej tekstem, w którym przekonywał, że "pedały są zwierzętami" i "wysłannikami szatana". Prawdziwą jego pasją stało się jednak tropienie nieznanych "faktów" z biografii Wałęsy. Kilka miesięcy temu Zyzak odkrył, że Wałęsa miał w młodości nieślubne dziecko. W swojej książce tym tropem podążył. Opiera się głównie na anonimowych wypowiedziach osób, które szkalują Wałęsę. I tak dowiadujemy się, że "podczas katechezy przygotowującej dzieci do Pierwszej Komunii Świętej dziewięcioletni Lech, chcąc zaimponować kolegom, nasikał do kropielnicy z wodą święconą". Historyk pisze też o "drużynie Wałęsy", którą przyszły prezydent miał stworzyć z przyrodnimi braćmi. Ekipa budziła postrach w całej okolicy, a młody Lech z racji tego, że był najbardziej krewki, zyskał ksywę "nożownika" i "scyzoryka". Autor tej "poważnej i naukowej" publikacji ustalił też trzecie przezwisko Wałęsy - "obszczymurek", które wzięło się stąd, że przyszły przywódca Solidarności siedział z piwem na murku przy sklepie. - Jak można wypisywać takie bzdury! Ja sikałem do wody święconej?! Takie rzeczy na wsi?! Przecież miałem ledwo ponad metr wzrostu. To nawet "mały" by się tak nie rozciągnął... Nikt o zdrowych zmysłach w takie coś nie uwierzy - denerwuje się były prezydent.
Jego zdaniem, demokratyczne państwo nie może w nieskończoność na coś podobnego pozwalać.
- Gdzie poszanowanie prawa i sądowych wyroków? Nie o taką Polskę walczyłem - dodaje rozgoryczony. Lech Wałęsa twierdzi, że nie pozostało mu nic innego, jak podjęcie drastycznych kroków. - Jeśli prawdą jest to, co piszą o mnie panowie Cenckiewicz i Zyzak, to nie mam tu czego szukać. Nie jestem też godny tych wszystkich nagród, które dostałem. Szykuję się do ich zwrotu. Nobla też oddam - wyjaśnia.
Przekonuje, że ma już dość nieustannego "kopania się z koniem". - Nie będę walczył z tymi wszystkimi paranoikami. Jeśli państwo nie zrobi z tym porządku, znajdę sobie miejsce gdzie indziej. Wszystko jedno gdzie. Mogę zostać stróżem na jakimś pustkowiu - wyjaśnia.
W obronie Wałęsy stanął wczoraj premier Donald Tusk (52 l.). - Zawsze wspieram Lecha Wałęsę, gdy jest niesprawiedliwie oskarżany, gdy podaje się w wątpliwość jego biografię. Jest potrzebny tu, w Polsce, jako świadectwo tamtych lat i jako autorytet - grzmiał Tusk.