Daria M.(20 l.) pochodzi z Gdańska. Tam do tej pory żyła i tam też urodziła córeczkę. Kiedy jednak ojciec dziecka trafił za kraty, 20-latka zaczęła szukać nowego partnera. W Internecie trafiła na Kamila B. z Budziwoja koło Rzeszowa. Dziewczyna zakochała się i dla nowej miłości przejechała cała Polskę, aby wraz ze swoją córeczka zamieszkać w malutkim domu z Kamilem i jego rodziną.
Na początku było cudownie. Zarówno Daria M. jak i Kamil B. chętnie pozowali do zdjęć z malutką dziewczynką i chwalili się fotkami w sieci. Potem jednak coś się popsuło. Dziewczyna zabrała córeczkę, jej dokumenty i przyszła do sądu. Oświadczyła, że ma bardzo trudną sytuację życiową i nie jest w stanie dalej opiekować się niemowlęciem. Była gotowa zrzec się praw rodzicielskich.
- Pracownicy sądu wezwali pogotowie, które zbadało dziecko i stwierdziło, że nic mu nie dolega. Skontaktowaliśmy się także z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej - opowiada sędzia Tomasz Mucha, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Kobieta z miejsca podpisała wniosek o zrzeczeniu się praw rodzicielskich. W trybie natychmiastowym zwołano posiedzenie sądu, który wydał postanowienie o umieszczeniu dziewczynki w rodzinie zastępczej. Rodzina zjawiła się po dziecko jeszcze tego samego dnia, ale już po godzinach pracy sądu. Dlatego do tego czasu maleństwem zajmowali się pracownicy sądu. - Wydaje się, że w całej tej trudnej sytuacji kobieta wybrała dobrą instytucję, do której się zwróciła – zaznacza sędzia Tomasz Mucha.
Wniosek, który podpisała Daria M. oznacza, że jej dziecko może mieć w przyszłości ułatwioną drogę do adopcji. Z tym, że matka ma jeszcze czas, by się z niego wycofać. - Kobieta ma się jeszcze nad tym zastanowić - powiedział nam rzecznik sądu.