Tragicznego dnia Magda wyszła z domu, by spotkać się z Danielem K. (16 l.) z Dąbrowy Górniczej i Sylwią G. (13 l.), którą znała ze szkoły. Cała trójka w jednym z bytomskich sklepów zakupiła ponad litr wódki i ruszyła w okolice szybu "Barbara" na krańcu miasta, by urządzić sobie popijawę. W trakcie suto zakrapianej imprezy Magda nagle poczuła się słabo. Kiedy bez czucia osunęła się na ziemię, Daniel i Sylwia po prostu sobie poszli, zostawiając konającą koleżankę na mrozie.
- Jak można zostawić dziewczynę w takiej sytuacji! Tego nie da się zrozumieć - mówi Adam Jakubiak (38 l.), oficer prasowy bytomskiej policji, i dodaje: - Przecież wystarczyło z dowolnego telefonu wykręcić numer alarmowy i anonimowo powiedzieć, gdzie leży nieprzytomna trzynastolatka. O tym jednak pozbawione cienia skrupułów nastolatki nie pomyślały.
Chłopak przez kolejne dwa dni wracał na miejsce tragedii, ale nikogo nie zawiadomił o makabrycznym losie koleżanki.
- Dopiero po trzech dniach od jej zaginięcia ochroniarz natrafił na ciało nastolatki - mówi policjant, który podejrzewa, że gdyby pomoc przyszła od razu, nastolatka do dziś cieszyłaby się życiem. - Przypuszczamy, że śmierć mogła nastąpić przez zatrucie alkoholem albo wychłodzenie ciała - tłumaczy nam Adam Jakubiak. Okrucieństwo Sylwii i Daniela nie kończy się na zostawieniu Magdy na pewną śmierć. Nie dość, że nie powiedzieli odchodzącym od zmysłów rodzicom dziewczyny, gdzie jest ich dziecko, to podszywali się pod Magdę. Z komórki zmarłej wysyłali do jej znajomych SMS-y o tym, że dziewczyna zamierza popełnić samobójstwo.
Na szczęście zwyrodnialcom nie udało się zmylić policji. Daniel K. i Sylwia G. trafili już do schronisk dla nieletnich. Obojgu postawiono zarzut nieudzielenia pomocy Magdzie. Daniel K. dodatkowo odpowie też za rozpijanie dzieci. Bezduszne nastolatki nie poczuwają się do winy. Gdy śmierć Magdy wyszła na jaw, za pomocą internetowego komunikatora próbowali ustalić między sobą fałszywą wersję wydarzeń. Podczas przesłuchań nie wykazali skruchy.