Żegnali Ich najbliżsi współpracownicy, rodzina, duchowieństwo, przedstawiciele Wojska Polskiego i tłumy warszawiaków, którzy potem przez całą noc czuwali przy trumnach Pierwszej Pary w archikatedrze św. Jana. Przez wiele godzin z bratem i bratową żegnał się zrozpaczony Jarosław Kaczyński (61 l.).
Cóż za rozpacz musiała rozdzierać serce Jarosława Kaczyńskiego, gdy klęczał przy trumnach swego brata i bratowej w warszawskiej archikatedrze. Po jego policzkach spływały wielkie niczym groch łzy. Jego twarz coraz bardziej szarzała i chudła. Tylko piwne, pełne smutku oczy zdawały się lśnić mocniej niż zwykle.
Przeczytaj koniecznie: Pogrzeb Pierwszej Pary: To było pożegnanie godne polskich królów
Ostatni hołd Pierwszej Parze oddało w Warszawie kilkaset tysięcy osób. Prawie 200 tysięcy złożyło pokłon w Pałacu Prezydenckim, gdzie wystawione były trumny. W sobotę, tuż po godz. 14, bramy Pałacu zostały zamknięte. Rozpoczęło się uroczyste pożegnanie. Prezydent i Jego Mał-żonka odeszli na zawsze.
Na dziedzińcu Pałacu trumny pierwszej pary spoczęły na lawetach armatnich, które ciągnęły samochody wojskowe. Towarzyszyła im konna asysta honorowa żołnierzy Wojska Polskiego. Orszak żałobny do archikatedry prowadzili przedstawiciele duchowieństwa. Tuż za trumnami szła najbliższa rodzina Marii i Lecha Kaczyńskich - córka Marta (30 l.) z mężem Marcinem Dubienieckim (30 l.), brat Prezydenta Jarosław Kaczyński i brat Prezydentowej - Konrad Mackiewicz.
- Lech Kaczyński bywał tu jako młody człowiek, jako prezydent Warszawy i jako prezydent Rzeczypospolitej. Dziś jest tu po raz ostatni - mówił w czasie mszy żałobnej abp Nycz.
Abp Henryk Muszyński (77 l.) w homilii wymieniał Jego zasługi dla stolicy.
- Całe swoje życie związał z Warszawą, a Jego wysiłki na rzecz naszej stolicy doceniają dziś wszyscy Polacy - zaznaczył prymas.
Podkreślił, że poznaliśmy Parę Prezydencką jako kochających się, przykładnych małżonków. - Jednakże dopiero śmierć ukazała nam, w dużym stopniu nawet dzięki mediom, jak serdeczne i pełne szacunku, miłości i oddania były więzy, które łączyły Ich za życia: nie krępowali się publicznie okazywać sobie wyrazów czułości, miłości i przywiązania - dodał. Zjednoczeni węzłem sakramentu małżeństwa, ponad 30 lat temu ślubowali sobie wierność aż do śmierci - a teraz tragiczny los połączył Ich także na całą wieczność, nawet w jednym sarkofagu.