W sobotnie popołudnie w jednym z kościołów w Końskich (Świętokrzyskie) dobiegało końca celebrowanie 50. rocznicy zawarcia małżeństwa. Nagle na plac kościelny z piskiem opon wjechały policyjne radiowozy, samochody strażackie i pogotowie ratunkowe. Natychmiast ewakuowano gości, a wnętrze budynku zaczął przeszukiwać pirotechnik z psem przeszkolonym do wykrywania ładunków wybuchowych. Okazało się, że taką "niespodziankę" zgotował szacownym małżonkom 21-letni żartowniś, który zadzwonił na policję z fałszywą informacją o podłożeniu bomby. Koneccy kryminalni namierzyli sprawcę zamieszania. Mężczyzna przyznał, że zadzwonił z... głupoty. Nie wiedział, że taka bezmyślność może kosztować go nawet 3 lata odsiadki za kratkami.
Złote gody z niespodzianką
2008-08-26
4:00
Mówił, że podłożył bombę pod kościół.