Co znajduje się w złotym pociągu, który według dwóch odkrywców - Polaka i Niemca, został schowany przez nazistów w rejonie Wałbrzycha? Pierwsze głosy na ten temat mówiły o wielkiej liczbie skarbów - dziełach sztuki, złocie, klejnotach, a nawet o Bursztynowej Komnacie. Ale jest pewien szczegół, o którym wspomniał Piotr Żuchowski, generalny konserwator zabytków, mający okazję oglądać dostarczone przez odkrywców georadarowe zdjęcie pociągu. - Widziałem działa i platformy - mówił wiceminister. Czyżby chodziło nie tylko o ukryte skarby, ale i o tajną broń?
Jedna z teorii dotyczących podziemnego kompleksu Riese, wydrążonego w rejonie Wałbrzycha, głosi, że naziści pracowali tam nad Wunderwaffe, czyli niezwykłą, wykraczającą poza ówczesną epokę bronią. Jak się spekuluje, należały do niej nawet latające spodki z napędem antygrawitacyjnym czy tajemniczy "dzwon". Wiadomo też, że naziści do ostatnich dni wojny prowadzili prace nad bronią jądrową i niewiele brakowało, żeby udało się im wywołać reakcję łańcuchową, a w konsekwencji zbudować bombę atomową. Nie można więc wykluczyć, że w kompleksie Riese wzbogacali uran.
Ale złoty pociąg mógł sam w sobie być rodzajem Wunderwaffe. "Opancerzony, uzbrojony w armaty, karabiny maszynowe, działka przeciwlotnicze był nadzwyczaj groźny. (.) A w dodatku, jak czytałem, na platformach tego pociągu mają być działa samobieżne" - pisze na swoim blogu Bogusław Wołoszański. Nie wierzy w podziemne skarby Hitlera. Ale pancerny niemiecki pociąg chętnie by widział w jakimś polskim muzeum.
Tymczasem teren, na którym pociąg ma się znajdować, jest otoczony przez policję. A sprawę ma ostatecznie wyjaśnić wojsko.
Zobacz: Więzienie za KŁAMSTWO ws. złotego pociągu? Ekspert dla Super Expressu [WIDEO]