Pojechał swoim pięknym srebrnym volvo na nabrzeże kanału portowego. Wykombinował, że zarzuci przynętę i na to branie poczeka sobie w swoim wodoodpornym samochodzie. I czekał.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Kradzione samochody namierzone w komisie
Nagle ryba zaczęła brać, zaaferowany wędkarz zapomniał wtedy o bożym świecie, w tym i o zaciągnięciu hamulca ręcznego w swoim volvo. Wybiegł z samochodu, by chwycić wędkę. Gdy ta była już w jego ręku, samochód wpadał do morza.