Efektowne zdjęcia były potrzebne ówczesnej posłance do kampanii w wyborach uzupełniających do Senatu. Wykonania ich podjął się Marcin Łobaczewski, który wcześniej pracował już z działaczami PiS. Z posłanką Kloc też mu się dobrze współpracowało. "Modelka" doskonale wiedziała, czego chce. Wymarzyło jej się, żeby mieć zdjęcie, na którym miałaby upięty kok i byłaby jak Hilary Clinton. I powstało takie zdjęcie - efekt możemy podziwiać do dziś na stronie pani senator.
- Wszystko skończyłoby się bardzo miło dla obu stron, tylko ja nie otrzymałem do dziś zapłaty - mówi Marcin Łobaczewski. - Przypominałem się, wysyłałem pisma. Wszystko bez skutku. W końcu przekazałem sprawę prawnikom - dodaje.
Dziś rachunek opiewa na ok. 5 tys. zł. Fotograf domaga się teraz dodatkowych pieniędzy za zwłokę i bezprawne korzystanie z jego pracy. To nie wszystko. Zarzuca też PiS, że podczas konwencji Andrzeja Dudy (43 l.) wykorzystano bezprawnie zdjęcie Beaty Szydło (52 l.), które zrobił jej podczas kampanii do europarlamentu. Za zdjęcie oczywiście nie zapłacono.
Co na to parlamentarzystki PiS? Senator Izabela Kloc nie chciała z nami rozmawiać, gdyż, jak twierdzi jej mąż, jest chora. Natomiast Beata Szydło, skarbnik partii, odpowiedziała wprost, że PiS... nie zapłaci ani grosza. - Partia polityczna nie ponosi odpowiedzialności materialnej z tytułu kampanii wyborczych. Ponosi ją pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego - twierdzi Szydło. Dodaje, że nie było też żadnych udokumentowanych zleceń. - To prawda, nie było zlecenia, była ustna umowa z byłym skarbnikiem partii panem Stanisławem Kostrzewskim. Tak było zawsze. A skoro nie było zlecenia, to skąd PiS i politycy tej partii mają moje zdjęcia? Z kradzieży? - pyta Łobaczewski. Sprawę zapewne rozstrzygnie sąd.
Zobacz: Ksiądz Wojciech G. przyznał się do winy! Chce 7 lat więzienia
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail