Dolna Grupa to spora wieś położona w urodzajnej dolinie Wisły. Dobre tu gleby, tyle że podszyte wilgocią. Ciężkim sprzętem nie wjedziesz, trzeba zakasać rękawy. I właśnie do takich najcięższych prac potrzeba tu ludzi. Wiesław K. nadawał się idealnie. Jeszcze w sile wieku, a przy tym w potrzebie.
- Taki weźmie każdą robotę i nie będzie marudził - kombinowali Łukasz T. (31 l.) i Łukasz J. (24 l.). I w czerwcu ub.r. zaoferowali bezdomnemu "złoty interes": dostanie dach nad głową, wyżywienie i 1000 zł kieszonkowego. Obowiązki? Jak to w gospodarstwie - w polu i przy żywym inwentarzu. Praca ciężka, ale jaka jest lekka?!
Wiesław K. zgodził się z radością. Niestety, rzeczywistość dramatycznie rozminęła się z obietnicami. Dachem nad głową okazał się blaszany kontener, wiktem - ochłapy, których pies by nie tknął, a robota ponad siły od świtu do nocy.
- Ten mężczyzna był traktowany jak niewolnik na plantacji w Ameryce. Nie mógł się oddalić z miejsca, do którego go zwabiono. Gdy próbował uciekać, był łapany. Kilka razy został pobity. Kopniaki były codziennością. Psy w tym gospodarstwie miały lepiej, bo mogły chodzić na łańcuchach, a on był zamykany w kontenerze - mówi jeden ze śledczych.
Gehenna Wiesława K. trwała blisko rok. Przerwali ją funkcjonariusze z wydziału kryminalnego KWP w Bydgoszczy, którym ktoś doniósł o niewolniku. Jego oprawcy właśnie trafili przed oblicze prokuratora, grozi im od trzech do dziesięciu lat więzienia. A pan Wiesław? Zajęła się nim fundacja La Strada, która walczy ze współczesnym niewolnictwem i handlem ludźmi.