Zrujnowała przychodnię dostanie 30 tys. zł

2008-01-08 21:35

To się nazywa bezczelność! Szefowa Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego na warszawskiej Ochocie, Iwona Maciejewicz-Molenda dostała ponad 27 tys. zł nagrody.

Tymczasem jej placówka tonie w długach - sięgających blisko 2 mln zł. Nie dość tego! Księgowa, która zrobiła wokół tej sprawy raban i nie chciała wypłacić dyrektorce pieniędzy, została wyrzucona z pracy...

Gigantyczne kolejki, zirytowani pacjenci i strach, że lekarze lada dzień mogą już nie przyjmować - tak wygląda codzienność nie tylko w tej warszawskiej przychodni. Ale pani dyrektor udaje, że nie ma z tym nic wspólnego. Myśli tylko o sobie i pławi się w luksusach. Zarabia ok. 10 tys. zł brutto, ma gabinet z sekretarką oraz samochód służbowy z kierowcą. Jakby tego było mało, dostała gigantyczną nagrodę - 27 375 zł. - Bo mi się należy - mieli usłyszeć pracownicy placówki. Według dyrektorki wszystko jest w porządku, bo - jak tłumaczy - nagroda została przyznana jeszcze za okres, kiedy placówka nie miała długów.

Komornik na karku

To jednak tylko część prawdy. Obecnie zespół przychodni na Ochocie tonie w długach. Do drzwi jednej z podlegających dyrektorce placówek puka komornik. Chce odzyskać ok. miliona złotych. A następny już czeka w kolejce... Chcieliśmy wczoraj porozmawiać z panią dyrektor na ten temat, ale usłyszeliśmy, że jest zajęta służbowymi obowiązkami. Powód był jednak zgoła inny. W gabinecie pani Molendy pojawili się urzędnicy ze stołecznego Ratusza, którzy badają finansowe nieprawidłowości w placówce. O skandalicznej nagrodzie poinformowała urzędników była główna księgowa zespołu przychodni na Ochocie. Odmówiła wypłacenia nagrody pani dyrektor. W piśmie, do którego dotarliśmy, odmowę argumentuje brakiem pieniędzy w kasie przychodni. Kilka dni później została wyrzucona dyscyplinarnie z roboty. Walczy o swoje prawa w sądzie.

Poseł zbada sprawę

W przychodni na Ochocie na korytarzach zastaliśmy kolejki podenerwowanych pacjentów. Kiedy usłyszeli o nagrodzie dla dyrektorki, nie kryli oburzenia. - To niegospodarność! To nie jest godne zachowanie - mówi Wiesława Klażyńska (60 l.) z Warszawy.

Zdumiony zachowaniem dyrektorki placówki jest również poseł PO i wiceszef komisji zdrowia Damian Raczkowski (23 l.).

- O takiej kwocie dyrektorzy szpitali powiatowych, których działalność analizowałem, mogą tylko pomarzyć. Przyjrzę się tej sprawie - obiecuje. Oby jak najszybciej!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki