Część pieniędzy pracujących Polaków oraz emerytów i rencistów, które mają iść na leczenie, pozostaje w kasie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, którym kieruje prezes Zbigniew Derdziuk (50 l.). Zakład pobiera prowizję w wysokości 0,2 proc. każdej składki przekazywanej do Narodowego Funduszu Zdrowia. - Przychody ZUS uzyskane jako prowizja od składek przekazywanych do NFZ w ubiegłym roku wyniosły 108 842 000 zł - informuje Marek Bucior (42 l.), wiceminister pracy i polityki społecznej, w piśmie, do którego dotarł "Super Express". I okazuje się, że szybko się to nie zmieni, bo resort nie pracuje nad likwidacją tej prowizji. Więc grube miliony ze składki zdrowotnej ZUS będzie nadal pobierał.
- To skandal! Niby rząd stara się uzdrowić służbę zdrowia, a ponad 100 milionów złotych rocznie zamiast na leczenie idzie na finansowanie urzędników ZUS. Trzeba oszczędzać na tych prowizjach, a nie na pacjentach, którzy miesiącami, a często latami czekają na zabieg - stwierdza Beata Mazurek (45 l.), posłanka PiS.
Prawie 109 milionów złotych to roczny budżet dwóch średnich szpitali, które zabezpieczają opiekę medyczną dla nawet ponad 100 tysięcy Polaków! A na co pieniądze z prowizji na leczenie przekazuje ZUS? Między innymi na wynagrodzenie rzeszy urzędników, na remont i budowę siedzib zakładów, które przypominają pałace! - Trzeba się zastanowić, czy koszty funkcjonowania ZUS nie są zbyt wysokie - komentuje nam Marek Zuber, ekonomista.