Największa afera szpiegowska wywiady wojskowego powoli zaczyna się wyjaśniać. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie ujawniła wyniki badań genetycznych, dzięki którym ustalono tożsamość zwłok znalezionych w ostatni wtorek kwietnia nad Wisłą w stolicy. Rzecznik prokuratury płk Ireneusz Szeląg potwierdził, że martwym mężczyzną jest szyfrant Stefan Zielonka.
W jakich okolicznościach zginął 52-letni chorąży, który znał wiele tajemnic wojskowych? Czy popełnił samobójstwo, a może ktoś celowo pozbawił go życia. Na te pytania być może odpowie ekspertyzy toksykologiczna i patomorfologa, który na podstawie zmian morfologicznych w tkankach i narządach określi przybliżoną datę śmierci. Wyniki badań mają być znane pod koniec przyszłego tygodnia.
- Nie ma wskazań, by do śmierci Zielonki przyczyniły się osoby trzecie - oświadczył płk Ireneusz Szeląg
Zielonka wyszedł z domu na warszawskim Gocławiu i słuch po nim zaginął 12 kwietnia 2009 roku w Święta Wielkanocne. Okazało się, że szyfrant zabrał ze sobą rzeczy osobiste i rodzinne pamiątki. Naczelna Prokuratura Wojskowa postawiła mu zarzut dezercji.
Pojawiały się doniesienia, że chorąży popełnił samobójstwo lub został zabity. Portal szpiegowski "Intelligence Online" spekulował nawet, że szyfrant zdradził, przeszedł na stronę chińskich służb wywiadowych, dostał nową tożsamość i pracuje w Szanghaju