Dyżurny komisariatu policji odebrał dramatyczny telefon.
- Błagam, pomóżcie mi. Zgwałcił mnie były chłopak - łamiącym się głosem powiedziała do słuchawki Natalia (22 l.) z osiedla Ługi w Karczewie. Do jej mieszkania natychmiast pojechała policyjna załoga. Dziewczyna ze łzami w oczach opowiedziała funkcjonariuszom, co się stało.
Przeczytaj koniecznie: Grójec: Próbował zgwałcić i zabić dziecko. Kasia (11 l.) przeżyła, bo udawała martwą ZDJĘCIA
Ofiara dobrze znała swojego oprawcę. Sama wpuściła go do domu.
Po prostu nie spodziewała się, że on może jej coś zrobić. Wydawało jej się, że wie, czego może się po nim spodziewać - relacjonuje jeden z funkcjonariuszy, który zajmował się sprawą.
Odrzucony kochanek
Nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w mieszkaniu. Zboczeniec najprawdopodobniej najpierw prosił Natalię, żeby do niego wróciła. Dziewczyna, która od kilku miesięcy jest szczęśliwa z innym mężczyzną, nie chciała o tym słyszeć. Podczas kłótni były chłopak chwycił za nóż i przystawił go do szyi przerażonej kobiety. Potem skrępował jej ręce i nogi, zdarł ubranie i zaczął zaspokajać swoje chore żądze. Chwilę później uciekł.
Patrz też: Gwałciciel spod Grunwaldu - Janusz M. przydomek "Ohydny Ulrich" gwałcił kobiety rycerzy
Brutal już w areszcie
Policjanci w mieszkaniu zabezpieczyli ślady. Rany i otarcia na ciele dziewczyny potwierdzały jej słowa. Natalia podała policjantom nazwisko swojego oprawcy. Opisała dokładnie, jak wygląda. Funkcjonariusze z wydziału kryminalnego potrzebowali kilku godzin, żeby namierzyć zboczeńca. Tomasz S. od razu przyznał się do wszystkiego. Najpierw trafił do policyjnego aresztu. W środę Sąd Rejonowy w Otwocku zastosował wobec niego 3 miesiące aresztu. Za gwałt może spędzić za kratami nawet 12 lat.