Żyłą wodną straszy piratów

2008-09-02 4:00

Było za dużo stłuczek, a ograniczenia prędkości nie pomagały. Sołtysowa wsi Turze niedaleko Kuźni Raciborskiej wymyśliła więc nowy znak. I ściąga kierowcom nogę z gazu, strasząc ich... żyłami wodnymi.

"Promieniowanie żył wodnych." O tablice ostrzegawcze tej treści postarała się Marcelina Waśniowska (61 l.), sołtys wsi Turze. Pani sołtys uznała, że w miejscowości, którą zarządza, kolizje powstają przez płynące w pobliżu rzeki i związane z nimi żyły wodne.

- Gdyby nie było tu żył wodnych, to i wypadków by nie było - przekonuje sołtys Waśniowska. - A jak kierowca zobaczy znak, to się zastanowi i zwolni. Tu za dużo jest stłuczek, trzeba z tym skończyć - mówi stanowczo kobieta.

Jeżdżą jak wariaci

Tylko w ciągu ostatnich trzech lat na ulicy Raciborskiej wydarzyło się kilkadziesiąt kolizji. Nikt nie zginął, ale powalonych płotów, słupów i znaków trudno już nawet się doliczyć.

- Daleko pamięcią nie muszę sięgać. Tylko od stycznia już sześć razy w moim ogrodzie lądowały samochody. Ostatni raz w ubiegłym tygodniu - mówi Hubert Kusz (58 l.), właściciel posesji, która stoi tuż przy feralnej drodze. - Ale tu żył nie ma żadnych. Tylko kierowcy jeżdżą jak wariaci - przekonuje mężczyzna.

Droga to nie choinka

We wsi już dawno ustawiono znaki ograniczenia prędkości do 40 km na godzinę. Mało kto je jednak respektuje. Z nowych tablic ostrzegawczych ludzie śmieją się jednak do rozpuku.

- Droga to nie jest choinka. Nie można na niej stawiać wszystkiego, co komu przyjdzie do głowy - śmieje się Hubert Kusz. - Wystarczyło kontrolą radarową postraszyć, a nie żyłami, bo to przecież kpina - dodaje.

Pani sołtys z nowatorskiego sposobu walki z piratami drogowymi jest jednak dumna. Przez kilka miesięcy męczyła urzędników, żeby zamontowali na głównej drodze wiodącej przez wieś upragnione tablice. W końcu dopięła swego.

- Uznaliśmy, że jeśli pomysł pani sołtys ma uchronić choćby jednego kierowcę, to warto zamontować te znaki - mówi Jerzy Szydłowski (53 l.), dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Raciborzu. - Chodzi o bezpieczeństwo przechodniów i kierowców - dodaje.

Złośliwi nazwali już sołtysową czarownicą. - Skoro wie, że są żyły, to musiała z różdżką chyba chodzić. Może wypowie jakieś zaklęcie i będzie po sprawie - żartują niektórzy.

Mimo kpin pani sołtys znaków o żyłach wodnych jest gotowa bronić własną piersią. - Mogą ze mnie się wszyscy śmiać, a ja wiem swoje - podkreśla pani Marcelina. - Ta droga ściąga na bok, a wszystko przez te żyły - przekonuje pani sołtys, łapiąc się za boki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają