Do zbrodni doszło w piątek wieczorem w Żychlinie koło Kutna. Od ciosów nożem zadanych przez Maksymiliana W. (16 l.) zginęła jego babcia Maryla W. (?67 l.), która od kilku lat wychowywała chłopca. W chwili tragedii w jej domu przebywała jeszcze kuzynka Maksymiliana - dziesięcioletnia Martynka i jego kolega z gimnazjum Grzegorz W. (16 l.), który nożem zaatakował dziewczynkę. Na szczęście przeżyła.
Młodych zwyrodnialców policjanci zatrzymali już w sobotę. Wczoraj zostali dowiezieni na przesłuchanie do sądu rodzinnego w Kutnie. Przed budynkiem czekał na nich syn zamordowanej Maryli W., zarazem wujek mordercy. Gdy policyjna furgonetka podjechała pod gmach sądu, mężczyźnie puściły nerwy. Próbował przedrzeć się przez szpaler policjantów. - Zabiłeś mi ch... matkę. Zaj...ę cię. Zginiesz, k...a! - krzyczał. Był tak pobudzony, że policjanci musieli go przykuć kajdankami do barierki przed sądem. Jeden z funkcjonariuszy wyciągnął nawet broń. Artur W. uspokoił się dopiero wtedy, kiedy policjanci wprowadzili morderców do budynku.
Jak ustaliliśmy, Maksymilian do zabójstwa babci przygotowywał się już od dwóch lat. Podczas przesłuchania zeznał, że gdy zadawał jej kolejne ciosy, zakrył twarz kobiety jakąś szmatą. - Nie chciałem myśleć o tym, że to moja babcia - powiedział. Wyznał też, że od dłuższego czasu ćwiczył posługiwanie się nożem. Miał nawet trenować rzuty ostrym przedmiotem.
Wczoraj sąd w Kutnie zdecydował, że bandyci na trzy miesiące trafią do ośrodka wychowawczego. W tym czasie sędziowie mają podjąć decyzję, czy za swoje czyny odpowiadać będą jak osoby dorosłe. Gdyby tak się stało, za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa będzie groziło im dożywocie.
Zobacz też: Żychlin. Wnuczek zwyrodnialec zadźgał babcię, bo jej nie lubił