Zwłoki starszej pani mieszkającej w domu jednorodzinnym przy ul. Głowackiego w Żychlinie znalazła w sobotę około godziny 7 rano jej córka. Przyszła odebrać nocujące u babci dziecko - 10-letnią Martynkę. Gdy weszła do środka, zastała makabryczny widok: Maryla W. leżała martwa w kałuży krwi, a dziewczynka miała poranione nożem plecy i ręce. Natychmiast została przetransportowana śmigłowcem do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Na szczęście jej życiu nic nie grozi.
Zaraz po ujawnieniu zbrodni ruszyło prokuratorskie śledztwo. Jeszcze tego samego dnia około południa zatrzymano sprawców - wnuka zamordowanej Maksymiliana W. i jego kolegę z gimnazjum Grzegorza W. Znaleziono ich w pustostanie na terenie miasta. Obaj mieli na sobie ubrania umazane krwią, a przy sobie narzędzie zbrodni - nóż typu motyl. Maksymilian W. kupił go na portalu aukcyjnym. Przesyłka dotarła do niego w piątek - dzień przed zabójstwem. Zdążył jeszcze nakręcić film instruktażowy, na którym demonstrował, jak się posługiwać nożem, i umieścił go na swoim profilu w portalu społecznościowym. A w szkole rozpowiadał, że musi zabić babcię, bo jej nie lubi. Wspominał też, że Martynka - jego kuzynka - również go denerwuje.
Maksymilian W. mieszkał razem ze swoją babcią. Jego matka kilka lat temu wyjechała z Żychlina i przestała się nim interesować. Jak mówią znajomi zamordowanej, kobieta robiła wszystko, by wnukowi było u niej jak najlepiej. On jednak zupełnie tego nie doceniał.
Zatrzymani chłopcy trafili na razie do Policyjnej Izby Dziecka w Łodzi. Śledczy muszą teraz ustalić dokładny przebieg wydarzeń i wyjaśnić, jak to się stało, że Maksymilian W. wciągnął w swój zbrodniczy plan szkolnego kolegę. Wkrótce sąd zdecyduje, czy za zbrodnię będą odpowiadali jak osoby dorosłe. Jeżeli tak się stanie, grozić im będzie 25 lat więzienia.
Zobacz też: Białystok. Noworodek znaleziony w papierowej torbie. Dziewczynka trafiła do szpitala