Do morderstwa doszło w lutym. Pani Teresa udzielała pożyczek i odbierała raty w domach swoich klientów. Jednym z nich był Michał S.
Zaciągnął pożyczkę w wysokości 900 złotych. Miał ją spłacać w ratach po 40 złotych. Jednak choć pracował i zarabiał około 1800 zł miesięcznie, to wydawał pieniądze na prawo i lewo.
Na raty zaczęło mu brakować. Dlatego z zimną krwią zaplanował morderstwo.
- Wszystko dokładnie obmyśliłem - opowiada morderca.
- Skłamałem, że nie mam pieniędzy w domu, żebyśmy pojechali do bankomatu. Wsiedliśmy do jej samochodu. W trakcie drogi zacząłem udawać, że źle się czuję. Poprosiłem, by zjechała z trasy do lasu. Tam wysiadłem z auta. Podszedłem do niej, uchyliła okno. Zacząłem przez nie zadawać ciosy nożem. W sumie sześć - relacjonuje.
Rodzina pani Teresy zgłosiła jej zaginięcie. Policjanci jeszcze tego samego dnia znaleźli zwłoki zamordowanej kobiety. Kilka godzin później w ich ręce wpadł morderca.