Zygmunt Krok (bo takie nazwisko nosił wcześniej) urodził się w Radomiu w 1956 roku w rodzinie robotniczej. Jego ojciec sparaliżowany po ciężkiej chorobie nie był w stanie utrzymać sześcioosobowej rodziny. Matka pracowała przy rozładunku węgla.
Zygmunt chodził do zawodówki, a potem skończył technikum mechaniczne. Nie mógł liczyć na pomoc rodziny przy rozkręcaniu własnego interesu, więc wszystkie zaoszczędzone złotówki zainwestował w swoją pierwszą zagraniczną podróż - do NRD.
- W tamtych czasach można było wyjechać za granicę, coś kupić i później sprzedać. Tak się wtedy zaczynało - mówił w jednym z wywiadów.
Przeczytaj koniecznie: LISTA NAJBOGATSZYCH POLAKÓW: Bogacze są coraz bogatsi!
Na drobnym handlu między PRL i NRD dorobił się fiata 125 p, którym potem wraz z dwoma kolegami wyruszył na wycieczkę do Bułgarii. Tam młodzi ludzie zgłosili utratę dowodów osobistych w konsulacie i dostali tymczasowe paszporty ważne na wszystkie kraje świata.
Zygmunt wyjechał do Austrii, a potem do RFN. W Monachium zajął się dostarczaniem paczek do Polski, a kiedy w 1983 roku poznał pierwszą żonę Ilonę Solorz (przyjął jej nazwisko), zaczął sprowadzać do kraju NRD-owskie trabanty i wartburgi. Po rozwodzie poślubił Małgorzatę Żak (51 l.) i do nazwiska Solorz dodał Żak. Na początku lat 90. stworzył pierwszą prywatną stację telewizyjną - Polsat. To był strzał w dziesiątkę.
Telewizja ze słoneczkiem
Solorz wykazał się genialną biznesową intuicją. Wbrew swoim doradcom zaproponował program lekki, łatwy i przyjemny, skierowany do masowego widza. Interesował się najdrobniejszymi szczegółami. Codziennie sprawdzał wyniki oglądalności, a audycja, która nie gromadziła przed telewizorami zaplanowanej liczby widzów, wylatywała z ramówki. Podbój się udał, bo telewizja ze słoneczkiem w krótkim czasie wyprzedziła pod względem oglądalności TVP 1 i zdobyła prawie 1/3 rynku. Pieniądze płynęły szerokim strumieniem, a Solorz inwestował je w kolejne przedsięwzięcia. Kupił Invest Bank, towarzystwo ubezpieczeniowe Polisa Życie, stworzył PTE Polsat.
Sukces Polsatu to też osobisty sukces jego charyzmatycznego właściciela. Solorz-Żak to typ menedżera samouka, który jest przekonany, że sam wie wszystko najlepiej i wszystkiego musi osobiście dopilnować. - Solorza interesuje nawet koszt wynajmu metra powierzchni biurowej, zakupu nowej kamery czy powód zatrudnienia lub zwolnienia recepcjonistki - opowiadał w wywiadach Wiesław Walendziak (49 l.), były dyrektor Polsatu.
Kiedy siermiężna telewizja Solorza zaczęła przegrywać z bogatym TVN, zrozumiał, że musi inwestować i jego stacja zmieniła ofertę.
- Jest piekielnie zdolnym człowiekiem, dla którego każdy kontakt jest pretekstem do przyswojenia wiedzy. Człowiekiem niebywale pracowitym. Jego największym problemem jest, że czas nie jest rozciągliwy - mówi o Solorzu Bogusław Chrabota (47 l.), jego wieloletni współpracownik.
Podobno twórca Polsatu jest przesądny, więc logo stacji, złote słońce Azteków, zostało zaprojektowane przez znajomą wróżkę, żeby zagwarantować przedsięwzięciu sukces. Nazwę stacji wymyślił natomiast znany satyryk Tadeusz Drozda (62 l.), w czasach gdy Polsat nadawał z Holandii przez satelitę.
Jego guru to Murdoch
Kiedy zarzucano Solorzowi, że serwuje telewizję na niskim poziomie, odpowiadał, że postępuje jak Rupert Murdoch (80 l.), australijski potentat w branży medialnej. "On obniżał poziom swoich mediów, by wzrastał ich nakład lub rosła oglądalność" - odpierał ataki Solorz. I jak Murdoch, rządzi swoim imperium niepodzielnie. Wyznaje jego dewizę: "Nie można zbudować silnej firmy na komisjach i radach. Trzeba umieć samemu podejmować decyzje". Słucha innych, ale decyzje podejmuje sam. Zna swój biznes na wylot.
- Gdy zaczynaliśmy produkcję dekoderów, spędził ponad półtorej godziny w fabryce, zgłębiając szczegóły techniczne ich budowy. Interesuje go nawet praktyczne funkcjonowanie call center. Niekiedy osobiście dzwoni na naszą infolinię - wspomina Dominik Libicki (48 l.), prezes Cyfrowego Polsatu.
Przepis na sukces
- Dla mnie najważniejsze jest udowodnienie sobie, że mogę coś osiągnąć, doprowadzić jakieś przedsięwzięcie biznesowe do końca zgodnie z planem. Pozycja na jakiejkolwiek liście najbogatszych nie ma żadnego znaczenia. Pieniądze nie są dla mnie celem, tylko środkiem do prowadzenia biznesu - zapewnia najbogatszy Polak.
Inwestował każdą zarobioną złotówkę, głównie w swoje firmy, ale zawsze ostrożnie. Jak mówił, "w początkach działalności jadłem małą łyżeczką, nigdy nie próbowałem wziąć kredytu i podjąć pełnego ryzyka". Jednocześnie przyznawał, że dobry biznesplan i talent nie wystarczą do odniesienia sukcesu, potrzebny jest jeszcze łut szczęścia. Kiedyś np. jego przypadkowa rozmowa z sąsiadem w samolocie zaowocowała podpisaniem wielomilionowej umowy.
Nieraz też udowodnił, że potrafi myśleć dalekowzrocznie. Kiedy wszyscy twierdzili, że w Polsce nie ma szans na trzecią platformę cyfrową, Solorz wystartował ze swoim Cyfrowym Polsatem i szybko zdobył pozycję lidera na rynku. Brawurowa decyzja o wprowadzeniu platformy na giełdę w czasach nadchodzącego kryzysu, kiedy inni czekali na poprawę koniunktury, okazała się znakomitym posunięciem. Konkurenci pukali się w czoła, kiedy Solorz wieszczył, że Internet, telefon czy dostęp do rachunku bankowego za pośrednictwem telewizora to bliska przyszłość. Tymczasem, po spektakularnym zakupie za gigantyczną kwotę 18 mld zł Polkomtela (operatora sieci Plus), biznesmen jest coraz bliższy urzeczywistnienia i tej wizji.
Patrz też: Lista NAJBOGATSZYCH POLAKÓW 2011. Jan Kulczyk ZAROBIŁ 8,5 mld złotych ZDJĘCIA
Majątek nie na pokaz
Miliarder nie afiszuje się swoim majątkiem. Mieszka w Starej Miłośnie pod Warszawą, ma także dom na południu Francji oraz helikopter Bell, który obecnie lata na potrzeby Polsatu. Jego chlubą jest mały odrzutowiec Cessna CJ2, wart ok. 10 mln dolarów. Mówi się, że ostatnio odbywa nim długie loty do Afryki, bo kupił tam kilkusethektarową farmę, na której jego żona, Małgorzata Żak, ma się zajmować ochroną dzikich zwierząt.
Jest oszczędny i nie lubi trwonić pieniędzy, ale ich nie żałuje na działalność charytatywną. W Fundację Polsat, którą zarządza jego żona, włożył 20 mln zł. Solorz ma troje dzieci, córkę i dwóch synów. Być może to właśnie jego syn z pierwszego małżeństwa, 29-letni Tobias (absolwent zarządzania, który do niedawna mieszkał z matką w Niemczech), zostanie następcą najbogatszego polskiego biznesmena.