Anna Jakończuk (79 l.) z małej wioski pod Bielskiem Podlaskim przejdzie do historii polskiej medycyny. Kobieta od lat choruje na miażdżycę. Miała szczęście, że trafiła do prof. dr. hab. med. Tomasza Hirnle, kierownika Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Specjalista trzy lata temu wszczepił chorej dwie zastawki biologiczne, ale jedna z nich uległa zniszczeniu. Kobiecie zostało najwyżej kilka tygodni życia. Aby ją uratować, był tylko jeden sposób. - Postanowiliśmy wszczepić chorej nowoczesną zastawkę w miejsce zniszczonej, a ta stara posłużyć miała jako "uszczelka" przytrzymująca nową w odpowiednim miejscu - tłumaczy obrazowo kardiochirurg. Takiej operacji nikt w Polsce jeszcze nie przeprowadził, a na świecie ledwie kilka. Mimo to pani Anna zgodziła się zostać królikiem doświadczalnym i poddać pionierskiej operacji. Przez niewielki otwór zrobiony pod piersią chorej wszczepiono wartą 60 tys. zł zastawkę. Udało się! - Mam męża, syna, dwie córki, pięcioro wnuków i prawnuczkę. Chcą, bym jeszcze pożyła - cieszy się pani Anna po udanej operacji.
Prof. dr hab. med. Tomasz Hirnle:
- Jako pierwsi w Polsce wszczepiliśmy chorej nowoczesną zastawkę w miejsce zastawki biologicznej, wszczepionej jej trzy lata temu i zniszczonej przez chorobę. Ta stara zadziałała jak uszczelka.