Żyję wśród pamiątek po mężu

2009-05-23 7:00

W domu Anny Milewskiej (78 l.), aktorki, która zdobyła nasze serca jako Julia ze "Złotopolskich", pełno jest zdjęć, slajdów i glinianych przedmiotów. Większość to świadectwa i pamiątki, które jej mąż, znany himalaista Andrzej Zawada (72 l.), przywiózł ze swoich wypraw.

Dom na warszawskim Żoliborzu. W miejscu wymarzonym przez Annę Milewską. - Przeprowadziliśmy się tu w 1986 roku. To była niemal ruina. Trzeba było remontować, a na rynku nie było ani kilograma cementu. Wszytko było na przydział. Więc przez ponad dwa miesiące wstawałam rano i jeździłam, by podpisać się na liście społecznej, po to, by ten przydział dostać, a potem go wykupić. Na szczęście nie miałam daleko, bo sklep był na Żeraniu. I wreszcie nadszedł ten ważny dzień. Miałam dokładnie wyliczone, ile nam potrzeba... Pamiętam, sześć ton... - wspomina aktorka.

Jakież było jednak zdziwienie pani Anny, gdy doszła do kasy i poprosiła o te sześć ton. Kasjerka spojrzała na nią jak na osobę niespełna rozumu.

- Była bardzo zdumiona, że chcę tak mało i powiedziała mi, że przecież przydział mam na 10 ton - dodaje pani Anna. - Zresztą potem okazało się, że miała rację, kupiłam za mało i musieliśmy jeszcze dokupić kolejne tony - śmieje się aktorka.

Za urządzanie domu wziął się nieżyjący już mąż pani Anny, Andrzej Zawada. I dokonał w nim rewolucji.

- Andrzej miał lekką rękę i świetnie projektował. Zmieniał wszystko, począwszy od stropów... I tak przez cięż-kie sześć lat. Najgorsze było to, że mieszkaliśmy na miejscu podczas remontu, bo nie mieliśmy się gdzie podziać. Przestawialiśmy więc wszystkie graty z jednego kąta w drugi i tak w kółko - mówi Milewska.

Dlaczego właśnie Żoliborz?

- Wymarzyliśmy sobie, żeby być w tej dzielnicy, zielonej, cichej jak na wsi - wyjaśnia aktorka.

Dziś w wystroju domu pani Anny przeważają pamiątki. Jej i te po mężu. Aktorka śmieje się, że ma ich zdecydowanie za dużo.

- Zbierałam grafiki, stare mapy. Część oddałam na uniwersytet. Ale fotografii, które towarzyszą mi na co dzień, przecież się nie wyzbędę. Zachowałam też gliniane przedmioty przywiezione przeze mnie i Andrzeja z Nepalu. Teraz mieszkam sama, więc ten dom i pamiątki stale mi go przypominają - dodaje aktorka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają