Gehenna psa trwała trzy doby. Psisko desperacko uczepiło się przednimi łapami brzegu, a ciągle ruszając tylnymi, próbowało utrzymywać się na powierzchni wody. Hektor musiał także walczyć z potwornym bólem, bo na szyi miał kolczatkę, która wbijała mu się w ciało. O zgrozo, jej końce zostały przez kogoś naostrzone, żeby Hektor jeszcze bardziej cierpiał.
Przeczytaj koniecznie: Los Angeles: Miś utknął na drzewie między gałęziami, strażacy pośpieszyli na ratunek (ZDJĘCIA)
Gdy pies był już u kresu wytrzymałości, zauważyli go wędkarze. Mężczyźni zadzwonili po strażaków, a ci wyciągnęli go z wody i przekazali pod opiekę pracowników fundacji "Świat Zwierzętom". - Hektor zaczął już jeść i wreszcie stanął na czterech łapach. Wcześniej nie potrafił tego zrobić, najwyraźniej podczas pływania w rzece tylne łapy pracowały zbyt ciężko - opowiada Grzegorz Ekiert (34 l.) z fundacji.
Sprawą Hektora zajmuje się policja. Bez trudu ustalono, do kogo pies należał. Leopold A. (57 l.). jednak nie przyznaje się do złego traktowania Hektora. Twierdzi, że pies mu uciekł i sam wpadł w tarapaty. Sprawa najprawdopodobniej jednak skończy się w sądzie.
Sprawdź też: Świnoujście: Pies uratował jej życie
Tymczasem Hektor czeka na nowych panów. Wszyscy chętni do adopcji Hektora mogą kontaktować się z fundacją "Świat Zwierzętom", dzwoniąc pod numer: 790-302-520.