6500 tysiąca widzów na trybunach i prawie 1000 policjantów w bocznych uliczkach. Derby Trójmiasta zawsze były "meczami specjalnej troski" i nerwów, które udzieliły się tym razem obu drużynom i ich trenerom. Od początku widać było, że i Arka, i Lechia nastawiły się na złapanie przeciwnika na jednym błędzie.
Udało się Lechii, w 64. min Paweł Buzała wszedł w obronę Arki jak nóż w masło i palnął pod poprzeczkę.