Igor Zalewski

i

Autor: Super Express

Morawiecki w roli głównej

2018-10-15 5:00

Swego czasu ze strony obozu rządowego padały buńczuczne zapowiedzi, że Hollywood weźmie na warsztat polską przeszłość. Bo przecież mamy wspaniałą historię, którą świat powinien poznać. Husaria, Cud nad Wisłą czy rotmistrz Pilecki miały być inspiracją dla fabryki snów.

Jak dotąd Mel Gibson nie dał się podejść i nic nie wiadomo o superprodukcjach inspirowanych polską martyrologią. Ale PiS może jednak zacierać ręce. Amerykanie postanowili wyprodukować film o Polaku. Nie będzie to co prawda fabuła, tylko dokument. I nie trafi do kin, tylko do telewizji. A bohaterem nie będzie żaden historyczny tytan, lecz postać na wskroś współczesna.

Od dziś amerykańska ekipa telewizyjna towarzyszy w podróżach po Polsce premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. I spędzi z nim sporo czasu, kręcąc o naszym kraju dokument, w którym obecny premier będzie kimś w rodzaju przewodnika i narratora. Morawiecki zabiera Amerykanów w miejsca ważne dla niego osobiście (na przykład do Wrocławia), ale pokaże też te istotne dla polskiej historii i współczesności.

To bez wątpienia spory sukces obecnej ekipy, która na świecie nie ma najlepszej prasy. Sukces byłby większy, gdyby film powstawał dla telewizji CBS – jak początkowo podniecali się ludzie w rządzie. Niestety, w końcu okazało się, że Morawieckiego na celownik wzięła amerykańska publiczna telewizja PBS. Czyli nie gigant w stylu naszego TVN, a niszowa, lecz ambitna stacja w rodzaju TVP Kultura. Sukcesu kasowego więc nie będzie, a Morawiecki nie stanie się idolem przeciętnych Amerykanów, ale jego przekaz dotrze do tamtejszej elity.

Film realizuje poważany dziennikarz Peter Greenberg, co dodaje przedsięwzięciu prestiżu. Greenberg zrobił już jeden film według podobnego schematu. O Izraelu opowiadał w nim amerykańskim widzom Benjamin Netanyahu. Morawiecki będzie drugi.

Jednym z powodów zamiany Beaty Szydło na Morawieckiego była jego „exportowość”. Nowy premier miał zgrabniej sobie radzić na arenie międzynarodowej, po której Szydło poruszała się niechętnie i nieporadnie. I tak się faktycznie dzieje. Czasem mam wręcz wrażenie, że Morawiecki lepiej mówi po angielsku niż po polsku. Bo jak słyszę jego „półtorej roku”, to mam ochotę wyskoczyć oknem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają