Sejm podjął pracę nad projektem ustawy mającej zatwierdzić coś oczywistego: prawo rodziców do decydowania o tym, czy szczepić ich dziecko. I już zwolennicy faszyzmu wrzeszczą, że to niedopuszczalne. Jak za Stalina lub Hitlera ma o tym decydować państwo, a nie rodzice. W ustroju niewolniczym czy faszystowskim tak rzeczywiście jest.
P. Piotr Pacewicz w „Gazecie Wyborczej” bagatelizuje przypadki ciężkich powikłań po szczepieniu: w Polsce raptem kilkanaście rocznie. A potem straszy śmiercią na odrę, której epidemia ponoć nadciąga. W Europie zmarło na nią już 47 osób.
Czyli w Polsce pewno jedna...
Jasne, że zaszczepienie jest ryzykowne – i nie zaszczepienie też jest ryzykowne. Więc tę decyzję powinni podejmować rodzice. To oni najbardziej kochają swoje dzieci, pytają o opinie lekarzy, przeglądają internet...
A Minister Zdrowia mojego dziecka nie zna – i jego los ma w nosie. Co gorsza: istnieje silne podejrzenie, że jest tym zainteresowany w inny sposób. Znałem osobiście ministra zdrowia Włoch, p. Franciszka de Lorenzo. Brał, jak się okazało, gigantyczne łapówki od firm farmaceutycznych. Skąd mam wiedzieć, czy polscy ministrowie ich nie biorą?
Kilkanaście lat temu pod dyktando firm farmaceutycznych ogłoszono „Pandemię świńskiej grypy”. Rządy UE (plus USA, Kanada, Japonia...) zakupiły po 11 dol. szczepionkę dla wszystkich mieszkańców. „Absolutnie konieczną”. Dwa rządy kupiły nawet po dwie porcje na obywatela!! Koszt produkcji szczepionki: jeden dolar.
Ówczesna ministerka zdrowia, p. dr Ewa Kopacz, jako jedyna w Unii szczepionki nie kupiła. Śp. Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskich, razem z całym PiS-em, oskarżył Ją wtedy o ludobójstwo. No, i co? Polacy się nie zaszczepili – i żadnej epidemii nie było.
A gdyby wszystkich pod przymusem zaszczepiono – na pewno parędziesiąt osób miałoby problemy. Jak miały je w innych krajach.
P. dr Kopacz była z PO. Dziwię się, że teraz PO stoi po stronie faszy